12/2021 - SpA - sprawy bieżące - Janusz Maderski JACHTY - BUDOWA, KONSTRUKCJE

Przejdź do treści

Menu główne:

Dziesiąta doba

Opublikowany przez w - ·

Równy piękny wiatr wypełnił pasatowe foki. Trzy do czterech stopni Beauforta z baksztagu. Słońce. Ciepło. Nareszcie ciepło. Długie fale. Błękitny ocean. Łódka delikatnie zabiera się z falą na zawietrznym zboczu.  Gdzieś były słoneczne okulary. Koniecznie trzeba znaleźć. Jeszcze coś na głowę. Ubranie?. Po co ubranie.  Ocean żyje. Latające ryby uciekają przed drapieżnikami. Wzbijają się do krótkiego lotu. Szukają noszenia na grzbietach fal. Lądowanie jest zawsze ryzykiem. Jachcik lekko, w rytmie rozkołysu pochyla się z burty na burtę. Samoster pewnie trzyma kurs.  Alczento i Stovka żeglują w pasacie. Jurand Goszczyński szybko płynie do mety. Schodzi na południe. Ostatni dzień przyniósł sto dwadzieścia mil. Dla Ludka Chowanca to pierwsza pełna doba w pasacie. Próba ile da z siebie. Ile da z siebie Stovka. Na ile pozwoli lekki pasat. Chwilami prędkość przekracza osiem węzłów.  W czasie dwudziestu czterech godzin Ludek przepłynął sto dziesięć mil. Nadal zdecydowanie schodzi na południe. Prosto ku Wyspom Zielonego Przylądka.






Dziewiąta doba.

Opublikowany przez w - ·

Jurand Goszczyński płynie z pasatem. Minął Wyspy Zielonego Przylądka. Przepłynął sto trzydzieści mil w czasie doby. Dmucha trzy do czterech. Z NW przychodzi silny rozkołys. Nakłada się na pasatowe fale i spowalnia łódkę. Sprzęt O.K. Wyszło słońce. Można doładować akumulatory.  Przed Alczento dwa tysiące mil  oceanu.
Ludek Chowanec złapał pasat. Od rana jeszcze dmuchało bardzo słabo. Po południu wiatr rósł. Wróciło normalne żeglowanie. Stovka kręci dawno niewidziane cztery węzły. Chwilami lepiej. Doba kończy się dziewięćdziesięcioma milami przebiegu. Znowu jest dobrze. Ludek schodzi na południe ku mocniejszemu pasatowi.
Trzy tygodnie wcześniej, gdy płynęły Globe 5.80, po pierwszych trudnych dniach rozbudował się Wyż Azorski. Pojawił się mocny, równy pasat dmuchajacy wysoko, już od dwudziestego piątego stopnia szerokości. Zawodnicy mogli szybko żeglować do mety. Sto czterdzieści mil w ciągu doby. Teraz nie ma Wyżu Azorskiego który wzmocniłby pasat i zbudował szeroką autostradę na Karaiby. Przez najbliższe dwa tygodnie pogodę będą kształtowały gigantyczne niże sięgające od Grenlandii po Wyspy Kanaryjskie. Będą spychały pasat na południe. Siła pasatu nie będzie duża. Przeważnie koło czterech stopni Beauforta, o ile łódki zejdą wystarczająco na południe. Na północ od pasatu, pojawią się obszary ciszy i słabych wiatrów. Warto więc szybko schodzić w okolice piętnastego równoleżnika. Z trzech powodów. Żeby skorzystać z Prądu Północnorównikowego. Żeby ominąć, zostawić na północy cisze i słabe wiatry. Żeby surfować z pasatowymi falami dalej od wielkiego niżu wywołującego niekorzystny rozkołys.






Ósma doba

Opublikowany przez w - ·

Wczorajszy dzień to żeglowanie przy bardzo słabych podmuchach. Nocna martwa fala która kiwała jachtami z burty na burtę wygładzia się o świcie. Chmury zakryły niebo.  Przechodzą krótkie deszcze. Poranne dwa, trzy węzły w południe były marzeniem. Alczento i Stovka spokojnie przesuwały się po gładkiej wodzie. Jeden węzeł, czasami półtora. Kontraszot utrzymuje wypchnięty na burtę bom. Wiatr nie ma siły by wydąć żagle. Czasami, na chwilę zapala genaker. Żeglarz siedzi na zawietrznej by przechyłem pomóc utrzymać profil żagli. Łódka powoli, bardzo powoli płynie do przodu. Przed północą do Alczento docierają pierwsze mocniejsze podmuchy. Ze wschodu ku północy. Z pasatowego kierunku. Początkowe dwa rośnie o północy do słabej trójki. Łódka zaczyna jechać. Trzy węzły. Po godzinie cztery. Siedem gdy przychodzi świt. Potem spada do pięciu. Jurand Goszczyński żegluje na zachód. Po dwudziestu czterech godzinach może odłożyć na mapie kolejne osiemdziesiąt pięć mil. Dwa stopnie na północ od Alczento flauta. Przez całą dobę tylko przechodzące czasami delikatne podmuchy pozwalały Ludkowi Chowancowi przesuwać się do przodu. Dwadzieścia mil w czasie doby. Rano pojawia się nieco mocniejszy podmuch. Stovka rusza. Dwa węzły. Przed Ludkiem kolejna trudna doba. Pasat jest blisko.






Siódma doba.

Opublikowany przez w - ·

Jeżeli mapy pogodowe są prawdziwe to udało się. Jurandowi na pewno. Ludek musi jeszcze wymykać się ciszom. Walcząc o każdą milę w bardzo słabych wiatrach, uciekali. Nie dali się zatrzymać. Obszar flaut zostawią na północy. Będzie tam tkwił dłużej niż tydzień. Alczento i Stovka nie zatrzymają się w ciszy na wiele dni. Będą żeglowały w pasacie. Jurand i Ludek mają za sobą trudną dobę. Tak słabo jeszcze nie dmuchało. Jedynka. Podmuchy do trzech. Mała falka. Jedna czwarta zachmurzenia. Wszystko działa. Jurand Goszczyński przepłynął 85 mil. Nie przepłynął. Wycisnął osiemdziesiąt pięć mil z bardzo słabych warunków. Jest blisko Wysp Zielonego Przylądka. Tu kieruje się dzioby jachtów ku Karaibom. Tu już powinien być pasat. Będzie. Przyjdzie dzisiaj wieczorem. Najpierw dmuchnie trójką. Jutro cztery. Ludek Chowanec był bliżej cisz. Wiatr dmuchał jeszcze słabiej niż Jurandowi. Flauty łapały Stovkę. Ludek schodził na południe na najlżejszych podmuchach. Powoli. Dwa węzły. Jest dobrze. Jedziemy. Dwa i pół. Dobrze, bardzo dobrze. Sześćdziesiąt mil do przodu. Jeszcze doba. Nie dać się zatrzymać. Zejść na południe. Sięgnąć pasatu.






Szósta doba

Opublikowany przez w - ·

Jedna ręka dla jachtu, druga dla siebie. Stara żeglarska zasada. Trudno żeglować z jedną sprawną ręką. Jeszcze trudniej postawić genaker na tańczącym pokładzie.
Przyszły cisze. Tam gdzie jeszcze wczoraj żeglował Ludek Chowanec już nic nie fuka. Wiatr zatrzymał się na północ i zachód od zawodników. Na przedpolach flaut dmucha bardzo słabo. Ludek łapie delikatne tchnienia i skutecznie żegluje na południe. Od wczoraj przepłynął 70 mil. Jurand Goszczyński Jest bardziej na południu. Walczył korzystając z lekkich podmuchów.  Miał ich więcej niż Ludek. Przepłynął dziewięćdziesiąt mil. Do pasatu zostało jeszcze sto pięćdziesiąt. Ani dziś ani jutro nie będzie silniejszego wiatru. Cisze mogą zejść na południe.






Piąta doba

Opublikowany przez w - ·

Myślicie, że najgorszy jest sztorm? Sztorm jest piękny. Wielkie fale. Białe grzbiety. Krystaliczne, turkusowe jeziora na szarych, zawietrznych zboczach fal. Sztorm jest piękny. Koszmar to flauta. Flauta z martwą falą. Flauta z martwą falą w upale. Jacht przechyla się z burty na burtę. Równo co osiem sekund. Wybierasz szoty. Bom i tak przelatuje. Wszystko skrzypi. Trzeszczy. Telepią się żagle. Nie ma wiatru. Nie ma prędkości. Nie ma sterowania. Jacht obraca się jak chce. Stoisz bezsilny. Krople potu spływają na powieki. Fale przychodzą jedna za drugą. Kiwają jachtem. Tylko czas stoi w miejscu.
Podczas piątej doby Jurand Goszczyński przepłynął sto pięć mil a Ludek Chowanec sto. Przed żeglarzami trzy trudne dni. Trzeba łapać najdelikatniejsze podmuchy i uciekać na południowy zachód. Ku pasatowi. Nie dać się zamknąć w obszarze flauty. Obaj mają szanse.
Wiadomość od Juranda: Wiatr 3-4, czasem 2. W nocy nic nie spałem. Krzyżująca się fala daje mocno w kość. Na horyzoncie chyba deszczyk. Zarefowałem się i wyciągnąłem mydło.







Czwarta doba

Opublikowany przez w - ·

Dmuchnęło trochę silniej. Trzy, czasami cztery z rufy.  Dwumetrowe, niewysokie fale nadchodzą z północnego zachodu. Jest spokojnie. Genaker w górze. Jurand Goszczyński w tak przeciętnych warunkach przepłynął sto dwadzieścia mil w czasie ostatniej doby. Zbliża się do dwudziestego drugiego stopnia szerokości. Ludek Chowanec minął dwudziesty czwarty stopień. Pomimo kontuzji dobrze żegluje. W ciągu doby pokonał dziewięćdziesiąt mil.   Obaj szybko schodzą na południe. Na północ od strefy pasatów znowu kształtuje się wyż. Ostatecznie to on ukształtuje wiatry na drodze ku pasatom. Już jutro przyjdą obszary ciszy. Tak ma być przez cztery dni. Po flautach nie będzie silnego przeciwnego wiatru. Przyjdą wiatry trzy do pieciu sprzyjajace żeglarzom.







Trzecia doba

Opublikowany przez w - ·

Zaczęło się dobrze. Trzy do czterch Beauforta. Zostało trzy. Łapią każdy podmuch. Ciepło, słonecznie. Prawie bez chmur. Dwumetrowe łagodna fale przechodzą pod jachtami. Za mało wiatru na surfowanie. Ludek Chowanec i Jurand Goszczyński zmieniają kurs na nieco bardziej południowy. Te same decyzje w tej samej sytuacji. Podobne kursy. Prowadzi Jurand. Pomimo leciutkich wiatrów w ciągu doby udało się przepłynąć sto dziesięć mil. Ma sześć mil do dwudziestego czwartego stopnia szerokości. Ludek jest na dwudziestym piątym stopniu. Żeglując z jedną sprawną ręką dotarł ze Stovką osiemdziesiąt mil na południe. Uciekają przed nadchodzącymi ciszami. To może się udać.


Jurand Goszczyński i Ludek Chowanec przed startem do drugiego etapu





Druga doba

Opublikowany przez w - ·

Na północnym Atlantyku rozbudowuje się potężny niż. Za trzy dni cisze na jego obrzeżach sięgną poniżej Wysp Kanaryjskich. Żeglarze ścigają się ze sobą, z czasem i z niżem. Jeszcze pracuje Wyż Azorski. Jeszcze wiatry sprzyjają. Przydałyby się trochę silniejsze. Wczoraj wiało dwa do trzech. Pomimo słabych warunków Jurand Goszczyński przepłynął sto pięć mil w ciągu doby. Podczas zwrotu bom mocno uderzył Ludka Chowanca w prawą rękę. Ludek obsługuje łódkę jedną ręką. Teraz musi żeglować spokojniej. Trzeba czasami odpuścić, nie postawić genakera gdy ma to być na krótko. Potłuczona ręka musi wydobrzeć. Stovka jest pięćdziesiąt mil za Alczento. Dzisiaj jest lepiej. Dmucha trzy do czterech. Ciepło. Delfiny pływają wokół jachtów. Fale niewysokie, łagodne. Znowu można jechać. Według prognoz przyjście niżu jest pewne. Co kilka godzin zmieniają się przewidywania jak daleko sięgną obszary flauty. Tu pewne jest tylko, że warto być jak najniżej gdy przyjdą.


Czas na nową mapę




Pierwsza doba

Opublikowany przez w - ·

Start 1000. Na środku, między Teneryfą a Gran Canarią północno wschodni wiatr dmuchał z prędkością trzydziestu węzłów. Fala skotłowana. Krótka jak na Bałtyku. Pod wysokim brzegiem było spokojniej. Tylko trochę. Rozpoczęła się jazda wzdłuż wyspy. Ludek Chowanec i Adam Radecki ponad sześć węzłów. Bardzo dużo dla pięciometrowych łódek. Ludek ma już płetwy stabilizacyjne. Łatwiej płynąć szybko. Stovka pod dużymi żaglami trzyma kurs i przyspiesza. Jurand Goszczyński odjechał. Alczento utrzymuje osiem do dziewięciu węzłów prędkości. Wieczorem Adam Radecki wycofuje się z regat. Czuje się psychicznie zmęczony. Nie odnajduje radości w żeglowaniu. O osiemnastej z portu na południu wyspy wypływa Jakub Dąbrowski. Dołącza do wyścigu. Utrzymuje spokojne cztery węzły. Po trzech godzinach fala załamuje się nad rufą Shaki. Zalewa kokpit. Rzuca żeglarzem na przeciwną burtę. Woda spływa do oceanu. Pozostaje żeglarz z potłuczoną nogą. Kuba wraca na Teneryfę. Wraca w cieniu wysokiej wyspy. Pod słabiutką dwójkę. Schowany przed dużymi falami. Po północy zatrzymuje traking. Rano telefonuje do rodziców. Wszystko OK. To była ciężka noc.
Na oceanie pozostaje Ludek Chowanec na Stovce i Jurand Goszczyński na Alczento. Gnają w noc na stromych krótkich falach archipelagu. Ku pasatom. Wiatr nierówny. Szkwały do trzydziestu węzłów. Wyspy za rufą. Jeszcze jest krótka, dwumetrowa fala. Zmęczenie. Trzeba złapać rytm. Pierwsza doba przynosi sto czterdzieści mil Jurandowi Goszczyńskiemu. Sto piętnaście mil Ludkowi Chowancowi.




Wstecz | Dalej
Copyright 2016. All rights reserved.
Wróć do spisu treści | Wróć do menu głównego